Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Czw 16:07, 08 Paź 2009    Temat postu:

Relacja co prawda z okresu międzywojennego podsłuchana przed godziną w wagonie spółki PKP - Przewozy Regionalne, autorstwa niezidentyfikowanego starszego Pana:
Powinni to zblokować! Co to jest żeby tak pociągi jeździły? Tylko stoi to i stoi i wiecznie spóźniony. Przed wojną jakeśmy mieszkali w Gołonogu, to zegarek ojciec nastawiał na pociągach co na stacje wjeżdżały. I porządek był. A nie teraz... niedługo las wyrośnie tam na dachu... przynajmniej fajno będzie, zielono. <o>.
ilbelfero
PostWysłany: Czw 13:27, 08 Paź 2009    Temat postu:

Nie da ci ojciec, nie da ci matka, tego, co da ci sąsiad od dziadka.
Waldemar Sykosz
PostWysłany: Czw 8:54, 08 Paź 2009    Temat postu:

No to odwiedź sąsiadkę i pogaj z dziadkiem.
Pozdrawiam WS
Gość
PostWysłany: Czw 6:12, 08 Paź 2009    Temat postu:

Może to nie pasuje do tematu, ale do sąsiadki często przychodzi zostawić rower na przechowanie taki dziadek, któłry ponoć służył w wojskach pancernych pod Stalingradem. I od tego ogłuchł...
Waldemar Sykosz
PostWysłany: Pon 9:30, 01 Cze 2009    Temat postu:

Też byłem i polecam, warto go zobaczyć.
Gość
PostWysłany: Pon 9:23, 01 Cze 2009    Temat postu:

Akurat jestem sąsiadem cmentarza żołnierzy niemieckich w Siemianowicach trochę znam fundację i znam "polaków" którzy na początku jej działalności za wskazanie niemieckich mogił kazali sobie nieźle płacić.Niestety patologie są wszędzie. Niemniej cmentarz bardzo polecam, miejsce godne uwagi, ilość nazwisk wyrytych na granitowych tablicach robi wrażenie.
Gość
PostWysłany: Nie 19:43, 31 Maj 2009    Temat postu:

Niemiecka dokładność! Jak trzeba było ekshumować Polaków w Katyniu, to o dziwo zrobili to szybko i dokładnie. Polityka.
gość
PostWysłany: Nie 16:56, 31 Maj 2009    Temat postu:

Szkoda tylko że zajęła się tym taka fundacja która wszystko spierniczyła.
Gość
PostWysłany: Nie 16:34, 31 Maj 2009    Temat postu:

Do tego właśnie piłem. Dobrze że zajęto się tą sprawą.
gość
PostWysłany: Nie 15:27, 31 Maj 2009    Temat postu:

W czasie ekshumacji wykopywali nieśmiertelniki, zajmowała się tym Niemiecka fundacja "Pamięć".
Gość
PostWysłany: Nie 13:01, 31 Maj 2009    Temat postu:

Kawalerski obyczaj - jeńców i rannych nie dobijać! Ale gdzie tam tej czerwonej hołocie do rycerskich zwyczajów... zresztą germańcy też się nie popisywali.
Wiesz może czy próbowali ustalać nazwiska tych ludzi z masowej mogiły?
gość
PostWysłany: Nie 9:20, 31 Maj 2009    Temat postu:

Ja dołączę relacje z Rudy Śląskiej kiedy w styczniu Niemcy właśnie tamtędy się wycofywali. Przez Śląsk szli skośnoocy ruscy z za Kaukazu wg. opowiadań dorwali Niemców na terenie Szybu Artura i dalej na północ. Ustawili ich w rzędach nad dołami po działach 88mm i rozstrzeliwali ich w całym lesie. Rozstrzelano ich tam ok 1000. Dziadek opowiadał że w rowach przy ulicach leżały trupy Niemców zamarznięte na kość. Cywile musieli zorganizować sobie sanki i zwozić ich na pobliski cmentarz gdzie układano ich w stosy i grzebano w masowym grobie. Przed tym 2 Niemców zatrzymało się u Dziadka w domu, pamiętał że byli czyści, nosili bielutkie kalesony i jak odjechali zostawili czekoladę i wiele innych rzeczy. Niedawno w lesie odbyła się ekshumacja i wyciągnięto ok 50 Niemców. Niestety cała robota została spartaczona i później w tym miejscu wychodziły różne fanty jak portfele, nieśmiertelniki, pieniądze, fragmenty ubrań i wyszedł nawet cały walther PPK.(znalazca tego walthera zaniósł go na policje i miał przez to kłopoty)(BEZ KOPANIA, leżały sobie po prostu) Do dziś w lesie spoczywa w nieoznakowanych miejscach kilkuset Niemców. Wiem gdzie są te miejsca też z relacji naocznych świadków. Grey_Light_Colorz_PDT_15
Gość
PostWysłany: Sob 21:56, 30 Maj 2009    Temat postu:

Hehehe. Odnośnie tego kapusia niemieckiego - dowiedziałem się całej prawdy z w/w strony:

"Sąsiad
To był Polak z Warszawy, u nas założył sobie sklep. A co on tam wyrabiał. To są makabryczne sytuacje, po prostu nie mieści się to w głowie, jak można było takie rzeczy robić. Któregoś dnia powiedział, że przywiózł sobie z Warszawy jakąś kuzynkę. I przywiózł taką dziewczynkę, która miała szesnaście lat. Ale jej nie wolno było nigdzie wychodzić. Tylko na ogród czasami. No więc ojciec mój do niego mówi: „Dlaczego?” „A bo ona się wstydzi”. „Bo ona jest niemowa”. A później ojciec spotkał ją, bo to było po sąsiedzku i pyta się: „Dziecko, czego ty tak tylko w tym ogrodzie?” - bo ona plewiła ten ogród. A ona mówi: „Bo mi tak kazali”. Czyli wydało się, że ona nie jest niemowa. Tak kazali. No i ona tam była z nimi, robiła swetry na drutach, taką służącą była ta dziewczyna. Później się okazało, że ta dziewczyna to była któraś tam wnuczka, tego Żyda z Parczewa. Z tego młyna. A jej chłopak, Żydek, był w partyzantce. Po pewnym czasie moja mama mówi tak: „Może byś mnie zrobiła sweter?” Mówi: „Ja bym zrobiła, ale to musi pan M. wiedzieć” - nie chciałbym jego nazwiska podawać, bo może jeszcze ktoś żyje z tych jego dzieci, bym jeszcze miał jakieś nieprzyjemności, bo dzieci i ona to całkiem byli odmienni, tylko to był taki wyrodek. Ponieważ on miał sklep, miał wszystkie materiały i towary spożywcze, wszystko co trzeba z Warszawy przychodziło, więc jemu tam dobrze się prowadziło. Wynajął te pomieszczenie i tam do niego przychodzili Niemcy. Dużo tam oni siedzieli, tam zawsze Niemców było pełno. On miał i radio, a normalnie to nie było możliwe, bo za radio to się szło do Oświęcimia. No więc, takie trochę podejrzenie było na wsi. I ja miałem takiego kolegę serdecznego, się nazywał Czesław Kunach, teraz zmarł, starszy był ode mnie o rok i myśmy lubili posiedzieć, porozmawiać, wieczorami szczególnie i w naszym gospodarstwie, ponieważ były dosyć takie ładne zabudowania, taki był spichlerz i na tym spichlerzu tam myśmy siedzieli i rozmawiali. I zobaczyliśmy, że u tego sąsiada coś się dzieje. A Czesław mówi tak: „Wiesz co Józek, ci Niemcy, i ci inni, to biorą tą dziewczynę, wprowadzają do szopy Melanichy, i w tej szopie, na sianie oni tam z nią harcują”. Ale jak ona zaszła w ciążę, to się okazało, że to jest Żydówka i trzeba było się rozstać, no więc jak? Zaprowadzić na komisariat i załatwiona sprawa. Ale żył ten jej chłopak, ten Żyd, który był w partyzantce. Któregoś dnia tak sobie siedzimy pod tym spichlerzem - a w tych okolicach rosły straszne duże liście dyni, wysokości do metra - jakieś zielone liście się ruszają. Okazało się, podnieśli się - głowy. Trzech chłopaków w zielonych kapeluszach, żeby ich nie było widać. I szybciutko polecieli do tego sklepiku, ale go nie spotkali. Chcieli spotkać się z nim. Za jakieś dwa tygodnie może minęło - drugi raz. I jego spotkali na chodniku, przed jego domem. I pytają się czy tu mieszka M. Mówi, że tam gdzieś. I wskazał, a sam uciekł w tym czasie. Pewnego razu, wieczorem to było, gdzieś już koło jedenastej, wracaliśmy z tym Czesławem od dziewczyn, bo tak mimo wszystko, sytuacja trudna, ale chłopaki z dziewczynami musieli się spotkać. I ja miałem przejście przez ulicę, a on miał prosto. I jak przeszedłem przez ulicę to zobaczyłem jakichś ludzi, ale uciekli. A ja spałem na sianie w szopie, bo to było łatwiej uciec w razie jakiejś łapanki, czy jakichś nieprzyjemności. A ze mną był taki z Żakowoli pan, który wyprawiał skory na kożuchy, a później szył całą zimę te kożuchy. I ja mówię: „Wiesz co, coś się będzie działo”. A co? Mówię, że jacyś ludzie są tutej. On mówi: „To cicho siedź”. Ponieważ stodoła była z desek pionowych, szczeliny takie dosyć duże, porozsychane, myśmy to dobrze obserwowali. Patrzymy, przebiegli ci, którzy tam przechodzili i za mną, no ale im wcale nie chodziło o mnie, tylko oni mieli inny cel i wpadli do tego sklepu, do tego pana, złapali go i za jakiś czas wyprowadzili do lasu, wzdłuż pola, z tego widać, że oni nie znali tego terenu, bo obok była droga, a oni poszli wzdłuż owsa. A ten sklepikarz jeszcze był tak cwany, że nabrał sobie gdzieś tam za koszulę chyba, cukierków. I coraz tam, ponieważ go trzymali z tyłu, jakoś wypuszczał, żeby był jakiś ślad, znaczył sobie. No ale dzieci rano pogoniły krowy na pastwisko, co który znalazł cukierek, to wziął, ale mimo wszystko trop znaleźli, bo to zboże było wytłoczone. Później, rano, mówią: zginął, zabrali. A to właśnie chłopak tej Żydówki tak o nią walczył. Mój tata był takim gajowym na lasy chłopskie - bo to strasznie kradli, także to trzeba było pilnować. No i po trzech miesiącach, może nawet nie było trzy miesiące, może miesiąc, trudno mi w tej chwili określić, to jeszcze było przed zimą, obchodził ten las, ponieważ tam były takie wiatrołomy powywracane, ogromne drzewa, sosny i wyrwane korzenie. On był przywiązany do tych korzeni, oni wzięli trzy ręczniki: jednym ręcznikiem zawiązali mu usta, innymi poprzywiązywali do korzeni i już go lisy zaczęły obrabiać naokoło. Ja tam tego nie widziałem, bo ojciec nie chciał, żebym to widział, zresztą zameldował o tym. No i tak się skończyła jego ta kariera. Ach, to była okropna sprawa! Mój ojciec to też drżał przed nim. Ten nauczyciel, Pietranik, który nas tam dokształcał, to też przez niego zginął, bo on wszystko znał. Były takie sytuacje, że ludzie szli z kościoła, przez łąki, a on potrafił dwóch Żydziaków, młodych chłopaków, dwadzieścia jeden lat, związanych paskiem, spodnie mu opadają, bo paskiem od spodni ich związał - pędził na komisariat, do SS, do Komarówki. Przez łąki. I z nożem takim masarskim, bo on był masażem. I coraz ich tam tym nożem... To przecież to były okropne rzeczy, co się działo. Ale nikt tam tym specjalnie się później nie zajmował."

"Pierwszy raz to się spotkałem ze śmiercią, jak weszli Niemcy, to jeden się przyznał, że ma broń, przewalili całą stodołę i tam na spodzie - karabin miał, czeski, bez naboi, bez niczego, ale zabrali go i zabrali ze wsi, może sto, może sto pięćdziesiąt osób, mężczyzn, a on przed nimi szedł tutaj, jak dziś pamiętam, bez czapek wszyscy tak. Zaprowadzili pod takie wzniesienie, takie wyższe było, żeby jak strzały padały, to w ziemie wbijały się, żeby tam gdzieś daleko kogoś nie zranić. Kazali mu iść i pięciu takich stanęło, pięciu walnęło, zabili go. To było ogromne pierwsze przeżycie." - sytruację opisałem też w swoim poście

Nazwisko tego człowieka jest mi znane, ale ujawniać go nie będę, ponieważ jego żona po wojnie okazała się bardzo dobrą kobietą i niechciałbym szerzyć jakiejś niechęci do niej. Zresztą gdyby autor chciał, to podałby je do wiadomości.
Gość
PostWysłany: Sob 21:41, 30 Maj 2009    Temat postu:

Jeśli chodzi o mojego poprzedniego posta, to mam uzupełnienie pochodzące z ust Józefa Juszczyńskiego. Wiem że jego rodzina to sąsiedzi mojej Babki. Taka mała ciekawostka ze strony "http://tnn.pl/pamie.php":


"Pierwsi na nasze tereny przyjechali Rosjanie. 17 września. I pobyli trochę. Bardzo żeśmy byli zaskoczeni tym wojskiem. Mój dziadek posiadał taki sad, ponad hektar jabłoni, grusz, bardzo lubił to i gospodarzył i oni się zakwaterowali w tym sadzie. Rosjanie wszyscy byli z karabinami, w gotowości, żeby nas, „pamieszczyków”, bo tak nas nazywali, bogatszych gospodarzy „zniszczyć”. Ja byłem tym dwunastoletnim chłopakiem, więc tam między nimi przebywałem. Obraz nędzy był to, bo to kawaleria przyjechała ta rosyjska. Na pewno długo jechali, ale na koniach, na poduszkach, na pewno po drodze zrabowanych. Bez siodeł, tylko sznury albo jakieś pasy zamiast strzemion przygniatających tą poduszkę, czy koce, i tak to jechali w porwanych tych szynelach, jak oni nazywali. To był okropny widok. Nie było soli, nie było niczego, więc chodziłem do nich po sól, bo oni chcieli palić, "zakurić", a dziadek mój palił dobrze i on jeszcze jakieś tam miał zapasy. Za te papierosy otrzymywałem sól, a sól była zielona, taka jak się bydłu dawało. Później dowiedziałem się, że się bydłu pasze soliło, żeby smaczniejsza była ta pasza, w okresie zimowym. No, ale długo oni nie byli, bo później po porozumieniu, wycofali się i odeszli z powrotem, ale kilka dni, może do dwóch tygodni, został taki luz. Nie było ani Niemców, ani Rosjan. Rosjanie się cofnęli, a Niemcy jeszcze nie doszli."
Tomek
PostWysłany: Śro 22:16, 09 Kwi 2008    Temat postu:

Witam
A może znowu spotkanie z kombatantem, jak się zgodzi(bardzo niechętny) to opowie nam o zajęciu zaolzia. Znajomemu mówił że stacjonowali w bunkrze w którym był też szpital.
Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group